Koci Blog
Komentarze: 0
"BOSKIE" ZWIERZĘ
Pierwsze oswojone koty pojawiły się w Egipcie ok.
3 tys.lat p.n.e. Ludzie, zafascynowani ich zwinnością,
siłą i umiejętnością tępienia gryzoni,
przypisywali im nadprzyrodzoną moc.
Były więc czczone jako domowe
bóstwa "miw" - uosobienie mądrości,
witalności, radości i płodności.
Chroniło je prawo - za zabicie kota
groziła kara śmierci. Gdy zwierzę
odchodziło z tego świata, domownicy
pogrążali się w żałobie.
Zwłoki balsamowano w drewnianych
lub brązowych skrzyniach w
kształcie zwierzęcia.
W XIX w. znaleziono w jednym tylko miejscu
ok. 3000 tyś. kocich mumii.
Umieszczano je następnie w świątyni
bogini Bastet w Bubastis
(Świątynia ta znajdowała się w pół drogi między
dzisiejszym Kairem a wybrzeżem Morza
Śródziemnego). Była ona boską
opiekunką kotów. Egipcjanie przedstawiali
ją jako kotkę lub kobietę z kocią głową.
A przecież właśnie przez koty Egipcjanie
stracili miasto Pelusjum.
Oblegający je Persowie umieścili wizerunki
kotów na swoich tarczach.
Obrońcy złożyli broń, bo jak tu
strzelać do bóstwa?
Egipcjanie nie zachęcali do wywożenia kotów,
jednak niewielka
ich liczba znalazła się w Rzymie. Koty były
tam mile widziane, a legiony
rzymskie chętnie zabierały je ze sobą na podboje,
aby strzegły
zapasów przed gryzoniami. W rzymskich koloniach
koty znajdowały
miejsce w domowych menażeriach. Arabowie,
Hindusi i Chińczycy
również darzyli koty wielkim szacunkiem.
Mahometa nazywano
nawet ojcem kotów. Według legendy to
właśnie on obdarzył te
zwierzęta umiejętnością spadania na
cztery łapy.
Chińskie wierzenia nie wyszły jednak kotom
na dobre.
W tym kraju uważano, że medykamenty
sporządzone z różnych
części kociego ciała wyleczą każdą
chorobę.
W efekcie tysiące kotów poległo w służbie
chińskiej medycyny.
Ciężkie czasy przyszły dla czworonogów
w średniowieczu.
Kościół chrześcijański, walczący z
pogańskimi wierzeniami,
chciał wytępić również koty,
a już zwłaszcza czarne.
Bo czerń to kolor tajemnicy, magii i diabła.
Koty okrzyknięto więc wysłannikami
szatana i pomocnikami czarownic. Ponoć wiedźmy
nie rozstawały się z tymi zwierzętami,
które miały pomagać im w odprawianiu
czarów a w miarę potrzeby umiały zmieniać
wygląd i przybrać inną postać. Biedne zwierzęta
sądzono na procesach, torturowano, zrzucano z
kościelnych wież i palono na stosie.
A wszystko zgodnie z dekretem
papieża Innocentego VIII.
Na tle ówczesnej Europy
pozytywnie wyróżniała się Polska.
U nas nie stosowano takich praktyk.
Przeciwnie, koty zajęły miejsca oswojonych
łasiczek. Stały się domowymi ulubieńcami i były
chronionie obyczajem. Kto je zabił, okrywał
się hańbą-uśmiercanie zwierząt było zajęciem
wyłącznie dla hycla.Choć to brzmi jak żart koty
od całkowitej zagłady uchronił nawiedzająca
średniowieczną Europę plaga szczurów i myszy.
Szybko zapomniano o "diabelskim" pochodzeniu
kotów i zagoniono je do roboty. A Kościół zabronił
zabijania ich pod grośbą klątwy.
Nawet w klasztorach o surowej regule,
gdzie nie miały wstępu zwierzęta płci żeńskiej,
dla kotek zrobiono wyjątek.
Minęło średniowiecze, nastał czas rozwoju nauk.
Ludzkość powoli uwolniała się od zabobonów.
Jednak w wielu krajach nasz Mruczek nadal
był uosobieniem zła. Posądzano go o
wysysanie życia ze śpiących niemowląt,
zjadanie trupów, rozszarpywanie gardeł
spiącym właścicielom. Ludzie opowiadali
sobie te bajki jeszcze do niedawna.
( Znam osoby, które w to do dzisiaj wierzą !)
Na pełną rehabilitację koty musiały poczekać
aż do XVIII w. Te piękne, sympatyczne
zwierzęta stały sie ozdobą salonów i pupilami
arystokratów. W XIX w zaczęto organizować
pierwsze wystawy kocich piękności.
Dziś na świecie zarejestrowano kilkadziesiąt ras kotów,
a ich miłośnicy zrzeszają się w licznych
towarzystwach i fan-klubach.
Współcześnie ocenia się, że istnieje około 100
odmian rasowych kotów, ale jak dotąd,
największą liczbę domowników tego gatunku
zwierząt stanowią mieszańce. Z powodu ich
dużej plenności, połączonej z dość niezależnym
trybem życia, możemy być pewni, że mieszańce
będą nadal stanowiły duży procent kociej
populacji. Jednak nadal wiele osób podświadomie
boi się kotów. Są przecież miniaturą drapieżnika.
Ale choć od wieków jest towarzyszem człowieka,
nie udało się zgłębić do końca jego natury.
A to, co niepojęte, często uznaje się za groźne.
Dodaj komentarz